To już chyba koniec słodkiego nic nierobienia. Wakacje i ciepłe lato już się z nami żegnają, czas zabrać się do pracy. Na dobry początek skończyłam dużą tacę którą okazyjnie kupiłam od Basieńki z likwidowanej fabryki czekoladek. Jak ją dostałam jeszcze pachniała czekoladą. Wymagała oczyszczenia, ubytki trzeba było zaszpachlować a potem malowanie. Miałam kilka koncepcji kolorystycznych i ze dwa razy przemalowywałam aby uzyskać taki efekt. Niewykończoną tace odstawiłam na jakieś cztery miesiące aż wczoraj zamknęłam temat. I dziś leżąc na kanapie sięgam po kawke z mojej starej nowej tacy.
I jak Wam się podoba? Nie jest idealnie oszlifowana, są jakieś mankamenty ale tak ma być. W końcu jest stara a nie nowa :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz