czwartek, 17 lipca 2014

Wakacyjnie


Tak szybko lecą mi te wakacje, jeszcze chwila i już ich połowa. Ale nic to, jestem częściowo wypoczęta, liznęłam nadmorskiej opalenizny, jodu też się nałykałam, tak na marginesie-oczy łzawiły mi nad tym morzem jak nigdy, od jodu? może jakieś oczyszczanie albo cóś? Jak widać na fotkach, pogoda była idealna, w morzu 19 stopni- zdecydowanie do wytrzymania, dzieci siedziały do zsinienia ust a i tak miały radoche. Moje dzieciaki zdecydowanie wolą zabawy na plaży i w wodzie od zwiedzania, nawet na wypłynięcie na rowerku kręciły nosem, bo nie dość, że buja to nuda, jedynie Akwarium Gdyńskie zrobiło wrażenie, bo różne rybki były a na zorganizowanych tam laboratoriach dla dzieci i opiekunów można je było jeszcze pomacać, rozpłaszczyć itp. 

Rewa to miejsce dla kejtowców (pisze jak słyszę) a mój małżonek jak się wybyczył na plaży, stwierdził, że na desce chce spróbować, a idź, mówię do niego. I poszedł. Obserwowałam jego zmagania przez jakieś 15-20 min, potem mi się znudziło. Cały czas ta samo. Włazi na deske....o już już jest, prawie stoi...stoi i łubudu do wody. I tak przez bitą godzinę, nawet uwieczniłam step by step na fotkach, dla chcących się uczyć :-) Zapał miał straszny nie powiem, a i jak ma patent sternika to wydawało mu się, że wiatr w żagle i heja, a tu zonk- za mała ta jednostka. wrócił na piach i padł, spał drugie tyle co pływał. A jak już mi się wyspał odwraca się na plecy i mówi "nie ma mocnych nauczę się i będę hasał po fali" :-) I tak się rodzą marzenia :-)


Prosto z Rewy polecieliśmy na inscenizacje Bitwy pod Grunwaldem. Tych co jeszcze nie byli serdecznie zachęcam. Po pierwsze zbierają się chorągwie z niemal całej Europy. Rycerze ze swoimi giermkami rozbijają średniowieczne obozowiska, namioty są z naturalnych materiałów, rzeczy przechowuje się w skrzyniach, pije w glinianych, cynowych bądź drewnianych kielichach, obiady gotuje w kotle przy ognisku. Nie wspominam o strojach z epoki, z detalami, buty, torebki, biżuteria- wszystko jak kiedyś.




O 15 zaczyna się bitwa. Tym razem trochę padało. Publiczności było mniej ale rycerzy pogoda nie zniechęciła, stawili się w pełnym szyku. I tak po raz 604 nasi zwyciężyli. Było na co patrzeć
Poniżej kwatera główna Władysława Jagiełły




Jagiełło schodzi z pola walki


I to co również podoba mi się na tej corocznej imprezie to wystawcy, rękodzielnicy. Można zobaczyć kowala przy pracy, cieśle, kiedyś był garncarz. Kupić można materiały na średniowieczne suknie, czy inne odzienie jak i na namioty i co komu do głowy przyjdzie. Stoją ludzie którzy tworzą piękną biżuterię, klamerki do pasków, torebek, ozdoby do skrzyń. Po prostu wszystko. To ludzie z pasją, znający historię i zasady na jakich tworzono wówczas. A ja zainteresowałam się runami, nabyłam Othala-23 run w alfabecie, to symbol rodziny, ma wprowadzić, ład, harmonię, ciepło i spokój. Interesuje mnie jeszcze Fehu- warto ten symbol nosić w portfelu bo to runa dostatku, bogactwa.
A poniżej część jednego ze stoisk gdzie na pergaminie zakonnik pięknym kaligraficznym pismem wypisywał certyfikat naszego uczestnictwa w inscenizacji, można było tez zakupić prawo jazdy na konia :-) A za całe 2 złote nabyć gwóźdź z wozu na którym przewożono Ulryka- gwóźdź z ostatniej bitwy, prostowanie gratis, a po bitwie już były następne :-) 
Padł mi aparat, więcej zdjęć nie zrobiłam :-(
Uch ale się rozpisałam. W weekend wstawię zdjęcia prac jeszcze z przed urlopu, teraz kończę 4 ikony to też wstawię. Za tydzień znowu wyjeżdżam na dwa tygodnie na co już się cieszę, a i jeszcze przetwory porobić muszę. To bedzie pracowity tydzień. Tak jak lubię zresztą.
 I Wam życzę takich dni jakie sobie wymarzycie. A tym którzy wątpią w sens życia, marzeń polecam książkę Katarzyny Michalak pt "Sekretnik" to książka o tym jak spełniać swoje marzenia, jak ćwiczyć umysł aby to co zaplanujemy, wymarzymy spełniło się.
I tym optymistycznym akcentem kończę ten przydługi wpis. 
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających.
 Miłego dnia



czwartek, 3 lipca 2014

i jeszcze trochę o tym co robiłam ostatnio

Nie będę się za bardzo rozpisywać tylko pokażę co zmalowałam w ostatnim tygodni. Małe toto a roboty, że hu hu. Sami zobaczcie.










I takie właśnie biżutki zrobiłam, jak wam się podobają? Pozdrawiam Gosia

DIY czyli jak samodzielnie zrobić podpórki do książek

W mojej rodzinie wszyscy wiedzą, że niechętnie kupuje gotowce, no chyba, że strasznie coś mi się spodoba, najczęściej szkoda mi kasy i robię sama. Tak było i w tym przypadku. Temat zapodała koleżanka, chciała podpórki do książek a na naszym rynku wybór był niewielki, można by rzec, że wogóle go nie było. No i Zosia Samosia zrobiła takie oto:
Od razu mówie, że zdjęcia są jakie są, nie miałam możliwości obrobienia ich

Same podpórki to sklejka o szerokości 12cm, długość dołu 18 a wysokość 21cm tą część wykonał za mnie małżonek. Boki są sklejone i od dołu kazałam mu wbić gwoździe z cienkim łebkiem.


Napisy narysowałam na grubej tekturze i wycięłam nożem kuchennym- kuchennym z lenistwa, nie chciało mi się iść do piwnicy po te właściwe. Ale tak już mam jak mi się nie chce to i tłuczkiem do mięsa gwoździa wbije, ot baba :-)


Wracając do tematu, nie chciałam aby moje literki były chude więc dokleiłam klejem polimerowym gąbki które były wypełnieniem jakiegoś sprzętu (może tez być styropian) a jak klej wysechł wycięłam po linii liter z kartonu.



Co dalej? Ustawiłam litery na podstawie, przykleiłam tym samym klejem u dołu i z boku, odczekałam aż wyschnie.

Tak przygotowany stelaż obrzuciłam gipsem budowlanym, takim z wiaderka już rozrobionym. Pierwotny plan był taki aby litery były gładkie oszlifowane, znowu zwyciężyło lenistwo, zrobiłam esy floresy :-)


No i już końcówka, za którą zabrałam się dnia następnego aby gips dobrze wysechł, i tu jedna uwaga nie wystawiajcie tego na ostre słońce bo jak gips schnie za szybko to pęka.
Umyśliłam sobie napisy w podobnym tonie, zrobiłam transfery, brzegi przejechałam czarną, rozrzedzoną farbą, polakierowałam raptem ze trzy razy i tadam.......






Mam nadzieję, że was zainspirowałam i moje DIY będzie pomocne, pozdrawiam wszystkich odwiedzających, miłego dnia. Gosia