czwartek, 8 października 2015

jesienny wianek


Jesień mamy pełną bębą. 
 W dzień w miarę świeci słoneczko.
W parku podziwiam wielokolorowe liście, natomiast poranki i wieczory są zdecydowanie zimne. Moje córy do szkoły pomykają rowerami, ubrane w ciepłe czapy, szaliki i rękawiczki. A ja zakładam ciepłe skarpety a ręce ogrzewam przy kubku kawy. 
Więc tak jesiennie wyszedł mi ten stroik. 
Kasztany zbieramy rok w rok. Zazwyczaj robimy z nich ludziki. W tym roku nastąpił wyłom, ludziki zostały zdradzone przez pet shopy, i mogłam je (kasztany) dowolnie wykorzystać. Owoce róży ukradłam (przepraszam) z czyjegoś krzewu przy jakimś osiedlu- tak mi po prostu stanął na drodze ;-) a głóg trafił mi się zamiennie za żołędzie. Całość umieściłam na kole uplecionym z gałęzi sama już nie pamiętam czego, bo to było z jakieś 3 lata temu. Ale jak mówią lepiej późno niż wcale.
 Z efektu jestem bardzo zadowolona. 
Razem z moja tildową-jesienną lalką prezentuje się super. 
I to by było chyba na dziś tyle.
 Nie przepracowałam się jakoś. Mam lekkie wyrzuty sumienia.
 Niestety na brak weny nic nie poradzę. Pozostaje mi tylko dopić moje winko i pójść spać.  Tym razem czwartkowy wieczór nie jest w pełni udany. Przyjaciółki-typowo babski serial zostały wyparte przez zupełnie męskie rozgrywki sportowe i już nic mnie nie trzyma przy telewizorze. 
Tak swoją drogą, czy zauważyliście jak ostatnio w naszych babskich, polskich czy też zagranicznych serialach kobiety piją wino? Kiedyś, mam wrażenie, że w filmach pokazywali jak faceci raczą się wódą. Teraz scenarzyści stawiają na płeć piękną i im wręczają lampki z alkoholem. Zarazili dziś nawet mnie, gdzie jak się napatrzyłam na bohaterkę serialu "Singielka", która popijała winko wraz z trzema sympatycznymi facetami, poleciałam do sklepu zaopatrzyć się w butelkę mojej ulubionej kadarki. Dopijam ostatnie łyki i mogę zrelaksowana iść spać. Wszystkim do mnie zaglądającym życzę miłego wieczoru. Gocha







czwartek, 1 października 2015

jesień, kolory , plony

Ach jak dziś było ślicznie.  Ciepło i słonecznie. Nałykałam się witaminy D3. Pojechałam na działkę, na spacer. Jestem doładowana energetycznie.
Mój warzywniak nadal nas dokarmia. Mam pomidory, papryczki chilli też już dojrzały i mogłam część zebrać, pozostałe papryki rwałam jak leci. Chcę z nich zrobić kolorową sałatkę. Wyrwałam niezłą główkę kapusty włoskiej, z niej jutro robię łazanki :-) wieki całe nie jadłam łazanek. A wszyscy bardzo lubimy.
 Co jeszcze? Odrosła mi i melisa i mięta które tradycyjne lądują w dzbanku na herbatę. Zerwałam też dynię, tylko nie wiem co z niej zrobię, zupę, ciasto dyniowe czy może coś zupełnie innego. Ponieważ z dyni jeszcze nic nigdy nie robiłam muszę przemyśleć sprawę. Ubolewam za to, że cukinię posadziłam chyba w złym miejscu bo rośnie mi beznadziejnie, zerwałam raptem 3 lub 4 sztuki. A tak ją lubimy :-( na słodko i na słono jest pyszna.
Warzywniak mam raptem drugi rok i jeszcze muszę się dużo nauczyć. Już na przyszły rok planuję dodatkowy tunel foliowy. W tym roku za dużo naćkałam wszystkiego. Były i pomidory i papryka, dosadziłam bakłażana, trawę cytrynową, arbuza. Pomidory tak wybujały razem z papryką, że zagłuszyły arbuza, który zakwitł wprawdzie a potem gdzieś przepadł. Olał mnie też bakłażan, który kwitnie a potem kwiat opada i dupa :-( za to trawa cytrynowa ładnie bujnęła.
Swoich warzyw nie pryskam, choć chyba jednak zacznę, nawożę jedynie własnoręcznie robioną gnojówką z pokrzywy. Daje niezłego kopa roślinom.
Kocham tą moją działeczke, kocham grzebać w ziemi, a najbardziej kocham zbierać plony mojej pracy. I jak widać bym pisała i pisała. zrobiłam kilka zdjęć więc cieszcie się razem ze mną :-)
Buziole

Bakłażan nadal kwitnie i na tyle tylko go stać, albo pańcia nie wie jak mu dogodzić he he

melisa, mięta i tymianek pięknie pachną w kuchni, herbatkę z dwóch pierwszych pijemy litrami

Szałwia i tymianek

i wychwalana herbatka z melisy

było cudnie

mix papryk

i pomidorów

truskawek kilka też zjadłam

mówilam, że ciasnota w tej mojej szklarni, na pierwszym planie trawa cytrynowa i papryczki

malinki zgniotły się ździebko w transporcie



Ufff to by było na tyle! Przesadziłam ze zdjęciami? Trudno! To chyba jedyny działkowy wpis w tym roku. Jeszcze raz buziaki wszystkim do mnie zaglądającym. Miłej nocki. Pa pa

prawie jak oryginał

Wczoraj sabat z dziewczynami miałyśmy. Jak zwykle pyszne żarełko, trochę procentów i super fajna atmosfera. Uwielbiam te nasze babskie spotkania. I w nawiązaniu do tytułu jedna z tild jest prawie kopią mojej psiapsiuły. Nawet jej córka jak zobaczyła foty na fejsie krzyczy do matki "....mamo! pani Gosia Ciebie uszyła...." no tak mi niechcący wyszło. Wena mi dopisuje, mam wielką ochotę na rewolucje krawieckie, próbuję zmierzyć się nie tylko z tym co robiłam do tej pory ale i stawiam sobie nowe cele i wyzwania.
Mamy z moimi wiedźmami pomysł na rękodzielniczą przyszłość. Ale o tym na razie cicho sza, co by nie zapeszyć :-) Powiem jak już wszystko będzie dograne.
Tymczasem zapraszam popatrzcie na fotki.
Miłego pięknego dnia Wam życzę. U mnie za oknem śliczne słoneczko. Gocha