piątek, 30 stycznia 2015

jaja i tildy again

Miała bardzo pracowity tydzień, na szczęście dobrze go sobie zorganizowałam i zrealizowałam wszystkie punkty planu. Dzieci mają ferie, spędzają je bardzo aktywnie i twórczo, mam ciut luzu w związku z tym, po pierwsze to nie ma prac domowych, a po drugie można troszkę później wstać. Za co jestem szczególnie wdzięczna bo ja to sowa jestem i warsztat mam długo w noc czynny, a rankiem lubię se kimnąć. Następny tydzień będzie podobny z czego już się cieszę. Oprócz załatwienia spraw ważnych popełniłam również te rękodzielnicze. I muszę przyznać, że wena mi dopisywała jak nigdy, maszyna śmigała jak dawno i jestem z moich tild szalenie ale to szalenie zadowolona i dumna. Tyle ich już uszyłam ale te chyba są naj naj.








A na deser trochę gęsich wydmuszek, wczoraj syn mi jedną stłukł, niechcący, ale i tak mi żal.




I nie mam już siły, ide zalegnę na kanapie. Pozdrawiam Gocha

niedziela, 25 stycznia 2015

pisanki ażurowe cz1

Po raz pierwszy w tym roku zdziałałam pisanki ażurowe. Pochowałam bożonorodzeniowe pierdółki, zamówiłam gęsie wydmuszki. A jak jaja dotarły pozostało wyjąć przykurzony dremelek i czas na wycinanie w gęsinie :-) Po pierwszym jaju ręka nieprzyzwyczajona ciut bolała, natomiast teraz, po tygodniu wywijania nic się nie dzieje. Obiecywałam sobie wycinać na poddaszu aby w mieszkaniu już nie kurzyć, ale, gdzie tam....kurze w pokoju :-( Inaczej się nie dało.
A o moje wycinanki :-)







Wycinanie otworków w tej pisance zajęło mi ponad godzinę :-)





Zakupiłam całkiem sporo wydmuszek więc jeszcze sporo będzie zdjątek. I jak widać niektóre wzory powtarzam z roku ubiegłego, a o dlatego, że są ładne, chodliwe i je lubię.
Miłej niedzieli. Gocha

wtorek, 20 stycznia 2015

Tilda z telefonu

Bardzo byłam dumna z tej tildy. Po raz pierwszy bowiem pokusiłam się o uszycie kurtki. Gdy parzyłam na krój dorosłej kurki i wzory podpatrywane w necie, doszłam do wniosku, że dam rade. No dałam dałam. Całą sobotę poświęciłam na uszycie jednej malutkiej kiecki, kubraka, bucików i takich tam dodatków. Całą sobotę!!!! Uczymy się całe życie. A skoro szycie to kolejna pasja, na pewno nie zniechęci mnie jeden kubrak, uszyję jeszcze jeden i jeszcze jeden i ....... aż czas szycie wyniesie max godzinę, no może być półtora :-)
Niestety zdjęcia najgorsze w mojej kolekcji- robione telefonem i na dodatek nocą. Be. Rankiem już tildy nie było, więc innych nie będzie









Zdjęcia masakra, jakże żałuję, że nie mam lepszych bo lala wyszła mi pikna!!!!!
Buziaki Gocha

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Taka sobie Anulka...

Tak mi się ta moja tilda z Anią z Zielonego Wzgórza skojarzyła. Chyba przez ten kapelutek :-) Nie mam dziś weny na pisanie więc pokażę jeno zdjęcia i wracam do wiercenia jajek :-) Tak tak wielkanoc już za chwilę, pierwsze zamówienia wpadają i trzeba się zmierzyć z gęsimi i dremelkiem. Ach jak ja lubię tę moją pracę. Buziaki wszystkim. Gocha :-)








piątek, 16 stycznia 2015

różne różności

Jakaś niemoc mnie dopadła i nijak za aparat ni mogłam chwycić aby porobić fotki moim pracom. Może to przez ten brak słońca. Pogoda nijaka to i światło i baterie w aparacie się rozładowują raz dwa :-)
Dziś się ciut zmobilizowałam i uwieczniłam ostatnie prace.
Na pierwszy rzut poszedł oddany wczoraj stolik, a właściwie jego połowa :-) z Ikea, ten był zielony a teraz padło na biel i czerń.






Kolejna sprawa to zegar obiecany sto lat temu. Wreszcie wyklarowała mi się koncepcja i ruszyłam z kopyta. Przyznaję nie było łatwo, kilka razy podmalowywałam tło, bo ciągle coś było nie tak. Ale z tego jak wyszła całość jestem bardzo zadowolona. Mam nadzieję że osoba do której powędrował zegar też się cieszy :-)




No i kolejna tilda. Taka damulka mi wyszła. I tak właśnie miało być :-) Uwielbiam te moje tildy. Fakt, jedną robię cały dzień. Są niesamowicie pracochłonne, zwłaszcza gdy bawię się w detale typu toczek, tu koralik tam pierdułka, ale jak już patrzę na efekt końcowy to sobie mówię "kurcze! warto było dopieszczać" no i ja to tam żadna krawcowa nie jestem, uczę się. Za jakiś czas będę robić migiem :-)
Mam jeszcze trzy kolejne. Pewnie jutro wstawię bo i pogoda i baterie się doładują. Absolutnie nie są słoneczne tylko chyba ich żywot się kończy i co i rusz bach! aparat pada.





Do miłego Gocha

piątek, 2 stycznia 2015

Szafa przełomu roku

Witam w Nowym Roku! I życzę wszystkim aby był jeszcze lepszy od poprzedniego :-) aby wena nam dopisywała, klientów było bez liku i wszystkiego naj naj naj....
Końcówka i początek roku upłynęły mi bardzo pracowicie. Wyjechałam do rodziców na podkarpacie i tu wpadłyśmy z siostra na genialny pomysł odnowienia szafy którą już kilka lat temu wyszabrowałam od sąsiada i oczyszczona z grubej warstwy farby olejnej, stała sobie zapomniana w stodole :-)
Trochę z nudów, trochę dla ....no właśnie dlaczego? sama nie wiem. Przy wielkim sprzeciwie rodzicielki szafa została przytachana przez trzech rosłych facetów do pokoju, po wcześniejszym jako takim wstępnym oczyszczeniu. Jest nierozbieralna więc reszta działa się w docelowym pokoju. A działo się, oj działo!!!! Czyszczenia, klejenia, szpachlowania, szlifowania było co niemiara. Ale z efektu jestem strasznie ale to strasznie dumna.
Na razie jest naprawiona i pomalowana, przy następnej bytności zrobię transfery, doda się retro okucia, gałki i wtedy będzie super cacy!
Tymczasem patrzcie i podziwiajcie, od razu uprzedzę -będzie dużoooooo fotek!!!!!!


Efekt końcowy


Gwiazdki robione przez moją mamę robią za dodatkową ozdobę


sopelki uszyłam sama rok temu- ręcznie :-)


Zlepek dekoracji, na szybko pomalowany kosz, pudełko, ramka, plus wiekowy grzybek-skarbonka, szyszka w Włoch i co mi tam w ręce wpadło :-)


Górny róg był klejony -a teraz....miodzio!


Nogi były w opłakanym stanie. Zostały ucięte a tata wstawił nowe, ja wszystko pozalepiałam, włącznie z bokiem z tyłu gdzie był spory ubytek


nie otwieram całej szafy bo będą tam jeszcze robione półki na połowie i w drugiej części wieszak, ale dno zostało połatane i wygładzone, pomalowałam też bok i drzwi


skarbonka naszego dzieciństwa :-)



przywędrowała tez moja tilda


Tak szafa wyglądała już po zdarciu farby i jako takim oszlifowaniu


kleimy lewy górny róg


Nogi- nic dodać nic ująć


dolna belka też się klei, z tyłu próchno :-(


było źle



Jest pięknie :-)


Dziękuję tym którzy dotrwali do końca wpisu, ale jestem tak dumna z efektu swojej pracy a zwłaszcza z czasu w którym musiałam się wyrobić, że nie mogłam się powstrzymać i musiałam zamieścić te wszystkie foty :-) A to dopiero początek metamorfozy tego pokoju, w planie mamy renowację dużego kufra i parę innych drobiazgów z podłogą włącznie. Pozdrawiam serdecznie i miłego wieczoru. Małgosia