piątek, 28 lutego 2014

Zegar

Zegar skończyłam już jakiś czas temu, wisi sobie nad drzwiami w kuchni
nastraja mnie bardzo pozytywnie, jest jasno a kwiaty dość wiosenne. Naprawdę nieźle mi wyszedł :-)))






czwartek, 13 lutego 2014

Półka




 Półka jest, zmobilizowałam małżonka co by mi ją natychmiast powiesił. 
Półka to staroć znaleziony na strychu, chyba po poprzednich właścicielach wymalowana na grubo farbą olejną, właściwie nic szczególnego a jednak zauroczyła nas.




Tu po oszlifowaniu, niestety wszystko robiłam w mieszkaniu więc śmierdziało zdzieraną farbą olejną i napyliłam co niemiara :-(  Przydał się za to sprzęt męża typu skrobak elektryczny (nie pamiętam jak to się nazywa) szlifierka i takie coś do czyszczenia







Na koniec przykleiłam odlewy i tak podoba mi się najbardziej :-)

środa, 12 lutego 2014

Wiosna hejże ha...

.... tak wiem, wiem... mamy zimę, przynajmniej w kalendarzu tak stoi. A mi zapachniało wiosną, śnieg poszedł precz, mrozy też, za oknem świeci słonko jest ciepło. W duszy też mi wiosna gra. Robota pali się w rękach. Zdążyłam kuchnie wymalować, kolejne trzy pisanki zrobić, prawidła wydekupażować, zegar jest na ukończeniu, co tam jeszcze?....a półka co ją w ubiegłym tygodniu oczyszczałam też już wisi  :-))) ależ ja jestem dzielna:-)))). 
Dziś obrobiłam kilka zdjęć moich świeżynek i na pierwszy rzut pójdą pisanki


Ptasi motyw to jeden z moich ulubionych, tutaj oklejone są całe wydmuszki, troch złotej farby aby wycieniować tło i lakier. Ostatnio też mój ulubiony- szklący. Ten lakier to super sprawa wystarczą dwie trzy warstwy aby zatopić serwetkę i ma jeszcze tą zaletę, że nie żółknie i nadaje piękny połysk.


 




A poniżej prawidła. Na biało pomalowałam je wieki temu i tak wisiały a, że otrzymałam nową dostawę serwetek to paluszki mnie świeżbiły aby je wykorzystać, no i jeden z wzorów powędrował na prawidła. Tylko nie jestem pewna czy taki będzie efekt finalny czy dodam więcej brązu. 






Skrzydła też uszyłam i to ręcznie!!! dla mnie to nie lada wyczyn więc się cieszę, zrobiłam je z tydzień temu a dziś pokazuję. Jutro pokażę więcej. 




czwartek, 6 lutego 2014

pisanki wielkanocne odsłona pierwsza

Tak jak pisałam wczoraj poczyniłam i skończyłam pierwsze dekupażowe pisanki. Jednak jak się pogoda poprawia to człowiekowi chce się żyć.
 Wczoraj w nocy wykończyłam pisanki. Lakierowałam lakierem szklącym, dzięki czemu pisanki są białe, ładnie się błyszczą i wystarczyły trzy warstwy lakieru.




Kogutka co go u góry na zdjęciu widać zamówiłam u taty, miał wyrzeźbić parkę. Koguta i kurkę. Niestety serca nie miał  do tego mojego zamówienia i w bólach powstał ledwie kogutek, ale kurkę podobno mam kiedyś dostać. Oby :-))




Tak mi się od razu wiosennie zrobiło:-))


środa, 5 lutego 2014

takie tam ....

Mija drugi tydzień ferii, niby mam więcej czasu ale niemoc twórcza mnie dopadła i nijak nie mogę wyrwać się z jej szponów. Ciągle siedzę na necie podziwiam Wasze prace na blogach, odhaczam inspirujące mnie motywy na stylowi.pl i już już mam się zabrać za... pisanki, ikony, kufry. Wyjmuje serwetki, przymierzam, kombinuje z wzorami i co....? Nic. chowam z powrotem do szafek, idę dogodzić dzieciom, bo wiadomo a to jeść a to pić, potem jest już za późno na wiercenie więc wracam do netu, znowu się napatrzę i idę spać z silnym postanowieniem, że jutro coś na pewno skończę.
Ano i coś tam skończyłam, szału nie ma bo stać mnie na lepsze wykonanie, ale niech tam pokaże



To tryptyk na zamówienie, nie do końca jest to moja kolorystyka i mam mieszane uczucia, jutro oddam to się okaże czy słusznie.

W międzyczasie takie cóś poczyniłam, jeszcze jeden młynek czeka w kolejce, tym razem dla mnie. Zabiorę się za niego jak tylko dojdzie zamówienie z nowymi wzorami serwetek. mam na tapecie jeszcze półkę którą odnowiłam tylko czeka na powieszenie i dopiero wtedy pokażę, a i robię wydmuszki wczoraj jakoś tak mnie wieczorem wzięło i cztery sztuki dekupażem zrobiłam. Oczywiście nadal czekają na wykończenie. Mam nadzieję, że teraz jak więcej słoneczka jest to jednak rozkręce się i pokończę to co sobie założyłam.




Dziś jestem już po spacerku, szukałam cebulek hiacyntów bo chciałam se zrobić dekoracje na bazie kamyczków, mchu (ten akurat mam) i cebulek właśnie. I wiecie co... pani w ogrodniczym mnie oświeciła, że cebulki to owszem były... na jesieni teraz co najwyżej mogę sobie kwitnące kupić. Ogrodnik ze mnie żaden... cóż jak mówią człowiek uczy się całe życie, a ja już będę pamiętała żeby na jesień kupić a sadzić to w grudniu. Hiacyntów nie kupiłam, te co były to już przekwitające, będę filować na takie bez kwiecia. Ale za to za całe 2zł kupiłam kupon lnu, świetny gatunkowo i już mi lepiej:-))))