środa, 5 lutego 2014

takie tam ....

Mija drugi tydzień ferii, niby mam więcej czasu ale niemoc twórcza mnie dopadła i nijak nie mogę wyrwać się z jej szponów. Ciągle siedzę na necie podziwiam Wasze prace na blogach, odhaczam inspirujące mnie motywy na stylowi.pl i już już mam się zabrać za... pisanki, ikony, kufry. Wyjmuje serwetki, przymierzam, kombinuje z wzorami i co....? Nic. chowam z powrotem do szafek, idę dogodzić dzieciom, bo wiadomo a to jeść a to pić, potem jest już za późno na wiercenie więc wracam do netu, znowu się napatrzę i idę spać z silnym postanowieniem, że jutro coś na pewno skończę.
Ano i coś tam skończyłam, szału nie ma bo stać mnie na lepsze wykonanie, ale niech tam pokaże



To tryptyk na zamówienie, nie do końca jest to moja kolorystyka i mam mieszane uczucia, jutro oddam to się okaże czy słusznie.

W międzyczasie takie cóś poczyniłam, jeszcze jeden młynek czeka w kolejce, tym razem dla mnie. Zabiorę się za niego jak tylko dojdzie zamówienie z nowymi wzorami serwetek. mam na tapecie jeszcze półkę którą odnowiłam tylko czeka na powieszenie i dopiero wtedy pokażę, a i robię wydmuszki wczoraj jakoś tak mnie wieczorem wzięło i cztery sztuki dekupażem zrobiłam. Oczywiście nadal czekają na wykończenie. Mam nadzieję, że teraz jak więcej słoneczka jest to jednak rozkręce się i pokończę to co sobie założyłam.




Dziś jestem już po spacerku, szukałam cebulek hiacyntów bo chciałam se zrobić dekoracje na bazie kamyczków, mchu (ten akurat mam) i cebulek właśnie. I wiecie co... pani w ogrodniczym mnie oświeciła, że cebulki to owszem były... na jesieni teraz co najwyżej mogę sobie kwitnące kupić. Ogrodnik ze mnie żaden... cóż jak mówią człowiek uczy się całe życie, a ja już będę pamiętała żeby na jesień kupić a sadzić to w grudniu. Hiacyntów nie kupiłam, te co były to już przekwitające, będę filować na takie bez kwiecia. Ale za to za całe 2zł kupiłam kupon lnu, świetny gatunkowo i już mi lepiej:-))))



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz