czwartek, 19 listopada 2015

Każdy chce być fit

Moda na bycie fit trwa. Właściwie to chyba nie moda a styl życia. Jemy zdrowo, unikamy tej wszędobylskiej chemii, uprawiamy sporty. A dzięki temu i cera się poprawia i figura też coś jakby taka smuklejsza. Nie powiem też się staram. Eko jemy od dawna, z uwagi na posiadany warzywniak, sporty....i tu mnie ciutkę przystopowało, nie wiedziałam co napisać. Latem woda, woda, woda. Pływanie jak tylko się da i kajakiem i rowerki i wpław i nawet jak mi się uda to aerobik. A po lecie???? Rower! W tym roku dużo rowera :-) skalpel z Chodakowską, no i to ogromne hula hop co mi sińców na biodrze narobiło, no i talie nie powiem też dzięki niemu wyprofilowało. Tylko teraz przez te dwa tygodnie coś mi inwencja słabnie. Od soboty wracam do gry.
Ale co ja tak o tym fit, no właśnie, bo taka moda. I ja tak modnie ostatnie tildy uszyłam. Wzięłam do ręki szablon, odchudziłam i w biodrach i udach. Wszyscy dookoła tacy szczupli niech i one się cieszą. Ubrałam te moje tildunie w zgrabne leginsy i tuniczki i niech pomykaj.









czwartek, 8 października 2015

jesienny wianek


Jesień mamy pełną bębą. 
 W dzień w miarę świeci słoneczko.
W parku podziwiam wielokolorowe liście, natomiast poranki i wieczory są zdecydowanie zimne. Moje córy do szkoły pomykają rowerami, ubrane w ciepłe czapy, szaliki i rękawiczki. A ja zakładam ciepłe skarpety a ręce ogrzewam przy kubku kawy. 
Więc tak jesiennie wyszedł mi ten stroik. 
Kasztany zbieramy rok w rok. Zazwyczaj robimy z nich ludziki. W tym roku nastąpił wyłom, ludziki zostały zdradzone przez pet shopy, i mogłam je (kasztany) dowolnie wykorzystać. Owoce róży ukradłam (przepraszam) z czyjegoś krzewu przy jakimś osiedlu- tak mi po prostu stanął na drodze ;-) a głóg trafił mi się zamiennie za żołędzie. Całość umieściłam na kole uplecionym z gałęzi sama już nie pamiętam czego, bo to było z jakieś 3 lata temu. Ale jak mówią lepiej późno niż wcale.
 Z efektu jestem bardzo zadowolona. 
Razem z moja tildową-jesienną lalką prezentuje się super. 
I to by było chyba na dziś tyle.
 Nie przepracowałam się jakoś. Mam lekkie wyrzuty sumienia.
 Niestety na brak weny nic nie poradzę. Pozostaje mi tylko dopić moje winko i pójść spać.  Tym razem czwartkowy wieczór nie jest w pełni udany. Przyjaciółki-typowo babski serial zostały wyparte przez zupełnie męskie rozgrywki sportowe i już nic mnie nie trzyma przy telewizorze. 
Tak swoją drogą, czy zauważyliście jak ostatnio w naszych babskich, polskich czy też zagranicznych serialach kobiety piją wino? Kiedyś, mam wrażenie, że w filmach pokazywali jak faceci raczą się wódą. Teraz scenarzyści stawiają na płeć piękną i im wręczają lampki z alkoholem. Zarazili dziś nawet mnie, gdzie jak się napatrzyłam na bohaterkę serialu "Singielka", która popijała winko wraz z trzema sympatycznymi facetami, poleciałam do sklepu zaopatrzyć się w butelkę mojej ulubionej kadarki. Dopijam ostatnie łyki i mogę zrelaksowana iść spać. Wszystkim do mnie zaglądającym życzę miłego wieczoru. Gocha







czwartek, 1 października 2015

jesień, kolory , plony

Ach jak dziś było ślicznie.  Ciepło i słonecznie. Nałykałam się witaminy D3. Pojechałam na działkę, na spacer. Jestem doładowana energetycznie.
Mój warzywniak nadal nas dokarmia. Mam pomidory, papryczki chilli też już dojrzały i mogłam część zebrać, pozostałe papryki rwałam jak leci. Chcę z nich zrobić kolorową sałatkę. Wyrwałam niezłą główkę kapusty włoskiej, z niej jutro robię łazanki :-) wieki całe nie jadłam łazanek. A wszyscy bardzo lubimy.
 Co jeszcze? Odrosła mi i melisa i mięta które tradycyjne lądują w dzbanku na herbatę. Zerwałam też dynię, tylko nie wiem co z niej zrobię, zupę, ciasto dyniowe czy może coś zupełnie innego. Ponieważ z dyni jeszcze nic nigdy nie robiłam muszę przemyśleć sprawę. Ubolewam za to, że cukinię posadziłam chyba w złym miejscu bo rośnie mi beznadziejnie, zerwałam raptem 3 lub 4 sztuki. A tak ją lubimy :-( na słodko i na słono jest pyszna.
Warzywniak mam raptem drugi rok i jeszcze muszę się dużo nauczyć. Już na przyszły rok planuję dodatkowy tunel foliowy. W tym roku za dużo naćkałam wszystkiego. Były i pomidory i papryka, dosadziłam bakłażana, trawę cytrynową, arbuza. Pomidory tak wybujały razem z papryką, że zagłuszyły arbuza, który zakwitł wprawdzie a potem gdzieś przepadł. Olał mnie też bakłażan, który kwitnie a potem kwiat opada i dupa :-( za to trawa cytrynowa ładnie bujnęła.
Swoich warzyw nie pryskam, choć chyba jednak zacznę, nawożę jedynie własnoręcznie robioną gnojówką z pokrzywy. Daje niezłego kopa roślinom.
Kocham tą moją działeczke, kocham grzebać w ziemi, a najbardziej kocham zbierać plony mojej pracy. I jak widać bym pisała i pisała. zrobiłam kilka zdjęć więc cieszcie się razem ze mną :-)
Buziole

Bakłażan nadal kwitnie i na tyle tylko go stać, albo pańcia nie wie jak mu dogodzić he he

melisa, mięta i tymianek pięknie pachną w kuchni, herbatkę z dwóch pierwszych pijemy litrami

Szałwia i tymianek

i wychwalana herbatka z melisy

było cudnie

mix papryk

i pomidorów

truskawek kilka też zjadłam

mówilam, że ciasnota w tej mojej szklarni, na pierwszym planie trawa cytrynowa i papryczki

malinki zgniotły się ździebko w transporcie



Ufff to by było na tyle! Przesadziłam ze zdjęciami? Trudno! To chyba jedyny działkowy wpis w tym roku. Jeszcze raz buziaki wszystkim do mnie zaglądającym. Miłej nocki. Pa pa

prawie jak oryginał

Wczoraj sabat z dziewczynami miałyśmy. Jak zwykle pyszne żarełko, trochę procentów i super fajna atmosfera. Uwielbiam te nasze babskie spotkania. I w nawiązaniu do tytułu jedna z tild jest prawie kopią mojej psiapsiuły. Nawet jej córka jak zobaczyła foty na fejsie krzyczy do matki "....mamo! pani Gosia Ciebie uszyła...." no tak mi niechcący wyszło. Wena mi dopisuje, mam wielką ochotę na rewolucje krawieckie, próbuję zmierzyć się nie tylko z tym co robiłam do tej pory ale i stawiam sobie nowe cele i wyzwania.
Mamy z moimi wiedźmami pomysł na rękodzielniczą przyszłość. Ale o tym na razie cicho sza, co by nie zapeszyć :-) Powiem jak już wszystko będzie dograne.
Tymczasem zapraszam popatrzcie na fotki.
Miłego pięknego dnia Wam życzę. U mnie za oknem śliczne słoneczko. Gocha







poniedziałek, 28 września 2015

mini stadnina

W mojej pracowni powstały kolejne zwierzaczki. Tym razem padło na konie i jednorożce. Tak nie do końca jestem z nich zadowolona, bo chyba boki źle zszyłam. Tzn, finalnie już dobrze wygląda, ale chyba przekombinowałam właśnie, zresztą nieważne. Tak jak jest teraz mi się podoba. Moim córom również. a dwa z nich już poszły w świat :-)
Dziś mam tak leniwy dzień, że już sie nawet nie będę rozpisywać. Ciśnienie niskie, abo co! No nic mi się nie chce! Uszyłam trzy korpusy tild, które mam nadzieję zrobić na młodzieżowo-rokowo. Już raz miałam tak uszyć to mimo chęci wyszło mi nie to co zaplanowałam. Dobra, dobra....jak uszyje to pokaże. Dziś popatrzce na tą mini stadnine :-)










Na tą chwile to wszystko. Maszyna sie grzeje  wkrótce następne prace pokarzę. Tymczasem buziaki i miłego wieczoru życzę. Gocha

wtorek, 22 września 2015

tildowe króliki

No nie! Wreszcie się zebrałam i chcę pokazać co robiłam jak mnie nie było. Przestój blogowy owszem mi się trafił, ale nie znaczy to, że w życiu też tak było. O nie! Co to to nie! Pracowałam i to ostro, na dodatek na kilku frontach. Poszyłam niezły zestaw lalek, torb i królików. Na dodatek działka, przetwory i sprawy domowe od dzieci poczynając. Więc i na pisanie i na foty zwyczajnie czasu już zabrakło. Mam nadzieję, że zdążę nadrobić.
A i jeszcze jedna sprawa mnie zajmowała. Postanowiłam zrobić sobie pracownię na poddaszu. Mamy tam taką małą izdebkę i pomyślałam sobie że tam przeniosę cały swój majdan. Dzięki czemu w pokoju zyskam kilka wolnych szafek. Nie będę się rozpisywać co tam wyprawiałam, bo właściwie aż takiego szału nie ma, jeszcze muszę wykończyć i dopieścić tę moją klitkę, wtedy wstawię zdjęcia. Niestety nie będę tam przesiadywała tyle ile bym chciała i z szyciem będę schodziła na swoje pięterko.  Właśnie to pięterko zainspirowało mnie do zmiany nazwy bloga. Od dziś nie będzie już 'robię bo lubię-decoupage" tylko "pracownia na pięterku" a tak! taki kaprys mam! Kiedyś chciałam mieć galerię o nazwie "Anielski zakątek" nawet grafikę stosowną zrobiłam na szyld, kto wie może kiedyś i ten pomysł zrealizuję.
Dobra! a teraz do rzeczy.....na pierwszy rzut idzie nowość. Królicze tildy. Szablon z neta. Resztę sama zdziałałam. Pięć sztuk za jednym zamachem zrobiłam. A co tam jak już robić to z rozmachem. Nie, teraz to żartuję. Zrobiłam pięć bo w porównaniu do lalek takie króle to bułka z masłem. Wykroje na tkanine, wyciąć, zszyć, wypchać bach bach i gotowe. Potem szablon gaci. No mówię wam było tępo. I łatwizna. Jeśli mogę dać jakąś rade od siebie, to napiszę, że warto prasować elementy, zakładki, szelki. W efekcie końcowym wszystko jest ładne i równe. Popatrzcie i oceńcie sami.
Gocha










Przepraszam za słabą jakość zdjęć :-(