poniedziałek, 22 września 2014

grzyby grzyby grzyby.....

Ostatnie trzy niedziele spędziliśmy w lesie. Zbieraliśmy grzyby, szyszki a nawet czarny bez. Z bzu robię sok, na kaszel dla dzieci jest idealny i mega skuteczny.
Nazbierałam też sporo szyszek, wiadomo sezon bożonarodzeniowy czas zacząć i takie zapasy szybko wykorzystam. Mam w planie szyszkowe stroiki, może jakąś choinkę też stworzę. 
Się zobaczy:-)
A to co najbardziej nas jednak zajmowało to grzyby. Największy zbiór mieliśmy pierwszej niedzieli. Dwa pełne kosze. A w koszach, prawdziwki, podgrzybki, zające, koźlarze i kanie.
W moich rodzinnych stronach nikt kani nie zbiera. Tu na Warmii jednak jest bardzo popularna, mąż doskonale się orientuje co jest co i tych kani nazbieraliśmy na porządny obiad.
A jaką pogode mieliśmy. Bajka. Słońce przygrzewało akuratnie, a lekki wiaterek owiewał twarze. Nogi same niosły coraz dalej i dalej w las. Dzieci bez problemu wynajdywały grzybki w suchych liściach, bądź wysokich trawach. A z za lasu nęciła woda. Woda i piękna pogada tak zaczarowały mojego męża, że nie zważając na stopień jej nagrzania o tej porze roku postanowił mimo wszystko wskoczyć w piankę i zrobić brakujące mu 8 kilometrów do tegorocznego rekordu. Jak pomyślał tak zrobił, wszedł do wody i popłyną. Tafla była gładka z góry nadal przygrzewało słoneczko, ale sierpień to sierpień. po dwóch godzinach w wodzie wyszedł jednak zziębnięty i nawet pianka skutecznie nie uchroniła przed chłodem wody. Ale oczy aż się śmiały, bo się udało. Rekord został pobity. To się nazywa pasja :-)
Szczęśliwi i głodni wróciliśmy do domu. Smażone w jajku i bułce kanie z kaszą i buraczkami smakowały wyśmienicie. Pożarliśmy wszystko. Nawet zdjęć nie zrobiłam :-(
A poniżej zdjęcia z grzybobrania i okolicy.


Och jakże się cieszę gdy znajduje takie okazy 




Co robi ta dwójka? Bije się o grzyba! Dorodnego zdrowego koźlarza!!!

Wika ma już dość, noga za nogą człapie do auta 


Co my tu mamy? Dla każdego coś dobrego!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz