środa, 11 grudnia 2013

Monotematycznie - bombki:-)

Tak, może i będę monotematyczna, bombkowe szaleństwo nadal u mnie trwa,
 ta sesja jest przedostatnia, została mi jeszcze jedna partia,
 właściwie już tylko do wykończenia. 
Cóż uwielbiam święta, okres przedświąteczny, lubię te wszystkie skrzące od brokatu dekoracje, choć powoli, powoli przechodzi mi kolorowy zawrót głowy i wszystko robi się stonowane, białe, beżowe trochę czerwieni. 
Na szczęście moi klienci lubią kolorowo i wyżywam się i tak i tak. 
Przyznaję się jestem też lumpeksiarą, szczyt szczęścia to szmatka za parę groszy co cieszy oko. W ubiegłym tygodniu też trafiłam na taki rzut materiałów, bieżników i serwetek świątecznych, zapłaciłam grosze i z wielkim uśmiechem na ustach poleciałam robić pranie.
 A, że właściwie oprana byłam zupełnie na siłę doszukałam kilka rzeczy aby dopchać pralkę i dawaj. Wszystko pachnące, uprasowane czeka na ułożenie. 
W niedzielę mam kiermasz, mocno zaciskam kciuki aby nie padało. A po kiermaszu odstawiam prace i przygotowuję dom. Nie będzie jedynie żywej choinki, nie będzie nas prawie dwa tygodnie więc raczej po powrocie szału by nie było. Przetestuje sobie co najwyżej sosnowy zapach, wiadomo sztuczny to nie to samo co prawdziwy ale niech tam:-)
A i jak już się chwalę tanimi zakupami to dodam, że w biedronce kupiłam przepiękne sznury pereł właśnie w kolorze białym nie pamiętam dokładnie ale jest tam ponad 10 m i to za niecałe 5zł. Uwielbiam takie zakupy. 
Cały czas powtarzam mojemu mężowi, że nie sztuką jest zapłacić bóg wie ile kasy za gadżet którym zachwyci się każdy i szpanowanie ceną, marką czy czym tam jeszcze, sztuką jest zrobienie czegoś z niczego lub kupienie za kilka złotych i szczery zachwyt oglądającego. Zresztą takimi zdobyczami to najczęściej cieszę się ja sama im taniej tym lepiej, jedyne kryterium to jakość. Pewnie niejedna z was też tak ma?
Oj jak czytam teraz tego posta to trochę od sasa do lasa mi wyszło, kawa za mocna była i ciśnienie mam:-)






Czyż nie piękny jest ten bałwanek, bezczelnie zerżnęłam zdjęcie z netu, wydrukowałam i zrobiłam sobie zawieszke, jeszcze bym ten motyw na czymś wykorzystała tylko pytanie, czy zdążę, szkoda, że doba trwa tylko 24 godziny, no i szkoda, że muszę się wysypiać i być w miarę na chodzie bo rodzina też swoje wymagania ma.
Jeszce trzy-cztery lata temu potrafiłam siedzieć nawet do czwartej nad ranem aby skończyć prace, a teraz nie ma szans, rano jestem nieprzytomna i cały dzień do bani. Zresztą priorytety też się zmieniły, zdrowie ważniejsze, nie ma co się zarzynać:-)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz