wtorek, 17 czerwca 2014

Artystyczne korzenie

Tak się od rana zastanawiam, czy zdolności artystyczne to zasługa genów? Kontaktu z kimś kto ma taką pasję? Bo właściwie w rodzinie lekarzy trafia się...prawnik. Więc może różnie to bywa. U mnie to chyba jednak geny. Nie potrafię sięgnąć pamięcią dalej niż do dziadków, ale zarówno ze strony mamy jak i taty rozwijały się u nas talenty. Tata mamy nie dość, że był zdolnym stolarzem to jeszcze lubił dzieci a to przekładało się na piękne zabawki robione z myślą o nich. Były to ptaszki na kółkach strzelające skrzydłami, takie odpustowe pukawki, fantastyczne wózki i drabiniaste i takie zabudowane do przewożenia dziecięcych skarbów. Mama mamy z kolei szyła misie, cudowne pluszaki z bursztynowymi oczkami, wypychane wtedy jeszcze trocinami. Niestety zmarła tragicznie potrącona przez kierowcę tchórza który zostawił ja aby się wykrwawiła. Miałam wtedy z 5 lat i nie został mi na pamiątkę żaden miś. A szkoda:-(
Tata taty jak i dziadek taty to rzeźbiarze, zaczynali od oprawiania poroży jeleni i dzików (kiedyś zwierzyny w lasach było bardzo dużo, polowano a potem w domu pojawiali się leśniczy i zamawiali takie oprawy) były tez płaskorzeźby, konie, świątki. Jedynie mama taty się wyłamała, nie przejawiała talentów artystycznych. Za to była to niesamowicie pracowita i zaradna kobieta. Wywieziona na roboty do Niemiec, wróciła, praktycznie sama wychowała dzieci a była bardzo dobrą i ciepłą kobietą. Moja mama mówi, że była nie jak teściowa a jak druga matka. A tata nie raz powtarza, że te dwie baby zawsze trzymały razem i rugały go jak coś nabroił :-) 
Poniżej pokazuję kilka zdjątek prac moich rodziców.  
No właśnie rozpisałam się o dziadkach a o rodzicach ni słowem, więc już mówię. Mama haftuje (licząc krzyżyki nie na gotowym odbitym wzorze co zwiększa stopień trudności), do tego szydełkuje i trochę dekupażuje. Tata rzeźbi w drewnie, robi takie oprawy na rogi i kły dzika, a nawet wyrzeźbił głowę jelenia taką w trójwymiarze i na to nadział rogi. Ale najbardziej zachwycają mnie jego ule. W zimie jak jego pszczółki śpią dłubie w pniu lipy aby wydłubać dziurę dla pszczół właśnie a potem ich domek ozdabia płaskorzeźbą najczęściej starego dziada z wywalonym jęzorem po którym to latem włażą pszczółki przynosząc nektar. Ten stary dziad to może Ziemowit, Światowit? Nie mam pojęcia? Ale bardzo mi się te prace podobają:-)



Maki jak żywe

Fajny ten "dziad" co? i praktyczny!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz